Autor: Grzegorz Bogdan / 25-07-2012

Wspomnienie-refleksja z obozu roboczego BMP DL-Ch w Gładyszowie (30.06-13.07.2012)
Łemkowszczyzna jest terenem nieznanym, ciekawym oraz pełnym niezwykłych historii zwykłych ludzi. W ciągu dwóch tygodni żyłem tak, jak żyją obecni mieszkańcy Beskidu Niskiego. Pobudka bladym świtem, poranne modlitwy, śniadanie, po czym wyjazd do pracy. Pracowałem przy drzewie, w pocie czoła, przy 30 stopniowym upale, razem z Piotrem i ojcem ks. Arkadiusza.
Po pracy, po południu, wracaliśmy na wspólny obiad, który kończył pracowitą i rozpoczynał bardziej rekreacyjną część dnia. Wcale nie są potrzebne palmy w tropikach czy też plaża na Rodos - najważniejsze jest to z kim się odpoczywa! Piękny, otoczony przez wzgórza, cichy i spokojny zalew w Klimkówce, pozwolił zarówno opalić się jak i poćwiczyć żabkę. I chociaż dziewczyny twierdziły, że od pływania w zalewie wolą kąpiele słoneczne, to i tak zostały zaciągnięte do wody przez męską część obozu.
Bardzo ważną rolę odegrała cała obozowa drużyna, która była fantastyczna! Każdy z nas, świadomy celu w jakim przyjechał do Gładyszowa, emanował pozytywną energią i pocieszał tych uczestników obozu, którym pożyteczna, choć ciężka praca, dawała się już we znaki. Niemałą rolę odegrały obozowe dziewczyny. Zawsze uśmiechnięte, pomagające i podchodzące z dużym dystansem do naszych żartów, sprawiły, że obóz w Gładyszowie pozwolił naprawdę wypocząć.
Odpoczynek należy się w równym stopniu ciału, jak i duszy. Codzienne modlitwy, praca na rzecz Cerkwi oraz uczestnictwo w Liturgiach, pozwoliły ukoić styraną po studenckiej sesji duszę. Choć zazwyczaj uczestniczę w nabożeństwach w bogato zdobionych warszawskich cerkwiach, w których śpiewają zawodowe chóry, Boska Liturgia odprawiana w cerkiewce na przygranicznej prowincji pozwoliła mi poczuć jeszcze bardziej Bożą obecność oraz wiarę w ludzkich sercach. W skromnej cerkwi w Gładyszowie, w której pieśni chóru z monasteru w Supraślu przeplatały się z czytaniami z wymową ukraińską, Święte Prawosławie łączyło w modlitwie wiernych z Białostocczyzny, Podlasia, Chełmszczyzny i Łemkowszczyzny.
Pielgrzymka na Św. Górę Jawor była naturalnym przedłużeniem naszego obozu. Ścieżki po których kroczylimy były mi znane, bo niecałe dwa miesiące wcześniej miałem okazję uczestniczyć w organizowanym przez Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich pieszym rajdzie po terenie Łemkowszczyzny. Rajd to nie pielgrzymka, pielgrzymka to nie rajd, dlatego ja osobiście proponuję spróbować jednego i drugiego.
Idąc mieliśmy styczność z przyrodą i malowniczymi widokami, które rzeczywiście urzekają. Jeśli jednak wyobrazić sobie, że między przydrożnymi krzyżami, które mijaliśmy stały kiedy tętniące życiem chyże, czyli łemkowskie chaty, żal ściska za serce. Towarzyszący nam duchowni, m.in. ks. Mirosław Cidyło, bardzo ciekawie opowiadali o historii Łemków, a samą trasę poprowadzili wzdłuż zabytkowych cerkwi i starych cmentarzy, na których odprawialiśmy panichidy.
Bardzo ciekawym doświadczeniem była wspólna modlitwa i nawiązanie kontaktów z młodzieżą łemkowską. Jestem pełen podziwu dla ich przywiązania do tradycji, które przejawiają m.in w posługiwaniu się na co dzień językiem swoich przodków. Przez parę kilometrów mogłem nieść na swoim ramieniu krzyż, który donieśliśmy na Św. Górę Jawor. Dla mnie osobiście jest to taki mały symbol pojednania i wspólnej modlitwy, którą wznosiliśmy razem z Łemkami, będąc gośćmi na ich rodzimej ziemi.
My, prawosławni diecezji lubelsko-chełmskiej mamy tak samo jak Łemkowie bogatą tradycję, o której pamiętamy i którą kultywujemy. Podczas pielgrzymki nie tylko my uczyliśmy się od Łemków, ale też oni od nas. Pięknym jest to, że niezależnie od tego, czy modlimy się w języku cerkiewnosłowiańskim, ukraińskim czy też łemkowskim, Święta Cerkiew Prawosławna łączy w wierze wszystkich jej członków. Mam nadzieję, że obóz i pielgrzymka pozwolą mi jeszcze bardziej otworzyć się na różnorodność Prawosławia, zarówno w Polsce jak i na świecie oraz staną się przyczynkiem do większego zaangażowania młodzieży z naszej diecezji w kontaktach z wiernymi diecezji przemysko-nowosądeckiej.


